poniedziałek, 9 grudnia 2013

Narciarska pasja

Jesteśmy bankierami i często moi koledzy w pracy, którzy - zdarza się - przyrośli do swoich foteli zadają mi pytanie, dlaczego każdą zimę spędzam we włoskich Alpach i co takiego widzę w tym, że uprawiam (amatorsko dodam) narciarstwo zjazdowe. Ciężko mi wytłumaczyć jednym zdaniem tę pasję, tym bardziej ludziom, dla których jedyną wakacyjną rozrywką są wyloty na Wyspy Kanaryjskie w formule all inclusive, a jedynym wtedy ich wysiłkiem jest zejście z pokoju hotelowego do basenu (nad morze za daleko, a poza tym tam nie działa opcja dostępnych na życzenie alkoholi). Mój ojciec postawił sobie za zadanie nauczyć mnie jeździć na nartach, a ponieważ uważam, że miał doskonałe przygotowanie pedagogiczne - zrobił to w sposób arcyciekawy, po prostu zabierając mnie na niewielkie górki, na których zjeżdżaliśmy na własnoręcznie wykonanych nartach. Ale tego moi koledzy z londyńskiego banku nigdy nie zrozumieją.




A teraz - gdy zimą moi koledzy zmuszają się, by dotrzeć do pracy ja stoję na szczycie narciarskiego stoku i podziwiam cudowną panoramę Alp włoskich w dolinie Val di Fiemme i jestem pełen wdzięczności mojemu ojcu, że nauczył mnie być aktywnym sportowo i być kimś więcej niż tylko jednym z nic nie znaczących trybików w skomplikowanej maszynerii. W ten sposób moja miłość do narciarstwa nabrała zupełnie innego charakteru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz